Jeszcze nasycam się powietrzem
Oddechy przenajświętsze karmią serce przez nos
Później, późnym popołudniem
Gdy cienie będą dłuższe i smutniejsze niż są
Później, przeczuwam to podskórnie
Wszystko nagle utnie się, przemieli na proch
Jeszcze pocieszam się, że jestem
Rozkoszne czując dreszcze od nadmiaru i żądz
Przepraszam, jestem beznadziejna.
Przepraszam, że cały czas o tym pamiętam.
Przepraszam, że nie umiem o tym nie wspominać, nie umiem o tym nie myśleć, nie umiem przez to nie płakać.
Przepraszam.
Po prostu przez to nadal czasami czuję się jak śmieć, jak całkowite zero.
Nawet jeśli nie powinnam, nawet jeśli nie mam prawa.
Sprawia, że jestem słaba, to właśnie to sprawiło.
Chciałabym wyrzygać to wszystko, co, wtedy czułam, to, co czuję teraz, to, co mówili inni.
Chcę się tego pozbyć.
Raz na zawsze.
Ale to niestety niemożliwe.
Moja naiwna
Gdy ciąłem czołem o bruk
Tajemna strużka życia
O smaku chleba i rdzy
To moja waleczna
Z bezmyślnej szarpaniny
Kiedy go w nos trafiłem
Psiakrew mnie w łydkę gryzł
To moja rumiana
Dowód słusznego trudu
Albo wrażenia
Jakie czyniła ruda z czwartej "b"
Oto moja leniwa krew
Senny naciek purpury
To ta słodka ciecz,
Zamknięta w systemie rurek,
Oto moja w zachodzie słońca
Mieniąca się rosa
Na palcu spod noża do ryb
Moja zmieszana krew
Zmieszana z twoją na wiek
Oto moja milcząca krew
W nią wpisany mój kres,
Oto płynąca za wykres
Z wenflonu, przez rurkę
Na płytki szpitala w Złotnikach
Moja ochrona czerwona
Przed głodem ochrona
Na garbie wytartym
Ty tlen mi dostarczysz
Ty bańki mi tlenu do mózgu, do naczyń
Karmiąca mnie matka
Dożylna królowa
Początku mojego zagadka
Nienasycona
Soczysty befsztyk z musztardą
Krwawica codzienna, bo za darmo
To strup na kolanie i amen w pacierzu
I amen
Kropla do kropli
Koralowy sznur
Kropla dla Polski
Za Winkelrieda krwawy trud
Kolejna kropla u nosa zwisa
Żywe kropidło kropi bruk
Ostatnia kropla, ofiara czysta
Kultury krwinek, rudy cud
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby
Chmury zguby na łby, tak, tak!
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi.
Utoczę sobie krwi.
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby czas
Tak, tak!
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi
Utoczę sobie krwi
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby
Chmury zguby na łby, tak, tak!
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi
Utoczę sobie krwi
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby czas
Tak, tak!
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi
Przekażę ci treści, przekażę
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby czas
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi
Utoczę sobie krwi
Oddechy przenajświętsze karmią serce przez nos
Później, późnym popołudniem
Gdy cienie będą dłuższe i smutniejsze niż są
Później, przeczuwam to podskórnie
Wszystko nagle utnie się, przemieli na proch
Jeszcze pocieszam się, że jestem
Rozkoszne czując dreszcze od nadmiaru i żądz
Przepraszam, jestem beznadziejna.
Przepraszam, że cały czas o tym pamiętam.
Przepraszam, że nie umiem o tym nie wspominać, nie umiem o tym nie myśleć, nie umiem przez to nie płakać.
Przepraszam.
Po prostu przez to nadal czasami czuję się jak śmieć, jak całkowite zero.
Nawet jeśli nie powinnam, nawet jeśli nie mam prawa.
Sprawia, że jestem słaba, to właśnie to sprawiło.
Chciałabym wyrzygać to wszystko, co, wtedy czułam, to, co czuję teraz, to, co mówili inni.
Chcę się tego pozbyć.
Raz na zawsze.
Ale to niestety niemożliwe.
Moja naiwna
Gdy ciąłem czołem o bruk
Tajemna strużka życia
O smaku chleba i rdzy
To moja waleczna
Z bezmyślnej szarpaniny
Kiedy go w nos trafiłem
Psiakrew mnie w łydkę gryzł
To moja rumiana
Dowód słusznego trudu
Albo wrażenia
Jakie czyniła ruda z czwartej "b"
Oto moja leniwa krew
Senny naciek purpury
To ta słodka ciecz,
Zamknięta w systemie rurek,
Oto moja w zachodzie słońca
Mieniąca się rosa
Na palcu spod noża do ryb
Moja zmieszana krew
Zmieszana z twoją na wiek
Oto moja milcząca krew
W nią wpisany mój kres,
Oto płynąca za wykres
Z wenflonu, przez rurkę
Na płytki szpitala w Złotnikach
Moja ochrona czerwona
Przed głodem ochrona
Na garbie wytartym
Ty tlen mi dostarczysz
Ty bańki mi tlenu do mózgu, do naczyń
Karmiąca mnie matka
Dożylna królowa
Początku mojego zagadka
Nienasycona
Soczysty befsztyk z musztardą
Krwawica codzienna, bo za darmo
To strup na kolanie i amen w pacierzu
I amen
Kropla do kropli
Koralowy sznur
Kropla dla Polski
Za Winkelrieda krwawy trud
Kolejna kropla u nosa zwisa
Żywe kropidło kropi bruk
Ostatnia kropla, ofiara czysta
Kultury krwinek, rudy cud
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby
Chmury zguby na łby, tak, tak!
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi.
Utoczę sobie krwi.
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby czas
Tak, tak!
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi
Utoczę sobie krwi
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby
Chmury zguby na łby, tak, tak!
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi
Utoczę sobie krwi
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby czas
Tak, tak!
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi
Przekażę ci treści, przekażę
A przyjdzie czas, przyjdzie, próby czas
Zero er ha plus
Chętnie utoczę sobie krwi
Utoczę sobie krwi
bezkarnie przeklęta hipertrofia kojarzy mi się z Coma-Ekhart ^^
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze Ci się kojarzy :)
Usuń